Przejdź do głównej zawartości

2/2019 Arka Gdynia 1 - 2 Korona Kielce 2019-02-10

Mecz Arki z Koroną był drugim a zarazem kulminacyjnym elementem weekendu w Trójmieście. 
Jak na prawdziwego wczasowicza przystało, mecz poprzedziłam spacerem Nadmorskim Bulwarem. 





Szczęśliwie wiatr nie urwał mi głowy i po konkretnej inhalacji jodem udałam się na stadion.




Nieczęsto podróżuję pociągiem ale odkryłam niezaprzeczalne zalety takich wycieczek. Przede wszystkim duże możliwości konsumpcyjne.
Przed meczem wybraliśmy się do restauracji położonej paręset metrów od stadionu. Nie tylko my wpadliśmy na tak znakomity pomysł, bo ludzi w lokalu cała masa. 




Przy stoliku obok działacze związkowi na obiedzie... Między innymi... obiedzie ;)

Jak wiadomo, jak się człowiek spieszy to się diabeł cieszy, dlatego obecny przy stole VIP Michał Listkiewicz uspokajał współbiesiadników:
- Spokojnie! Panowie! Jak trzeba opóźnić mecz - to już dzwonię.

Mecz oczywiście rozpoczął się o czasie. 








Kibice Arki zaprezentowali oprawę nawiązującą do urodzin miasta. Spotkanie rozegrano 10 lutego, w 93 rocznicę nadania Gdyni praw miejskich. Na trybunach pojawiła się ogromna sektorówka, przedstawiająca postaci zasłużone dla historii miasta z podpisem "Zbudowali miasto, które zostało dumą Polski i Polaków".




Kibice Korony obecni, dawali o sobie znać głośnym dopingiem. 




Była to moja druga wizyta na meczu Ekstraklasy w Gdyni. Mam szczęście do oberwania chmury na tym obiekcie. Padało, co w warunkach zimowych potęguje uczucie zimna. 
W akcie desperacji sięgnęłam do kieszeni i przez chwilę ucieszyłam się bo wyczułam w czeluściach kurtki rękawiczki. Jak się później okazało, nie były to rękawiczki a skarpetki, ale poważnie zastanawiałam się czy nie ubrać ich na ręce. 

Wiało. Mocno. Zwiewając banery reklamowe ułożone na murawie. Pracownik obiektu dzielnie walczył o prawidłowe ułożenie tych banerów, uciekając się nawet do próby przyklejenia taśmą montażową do murawy. Bezskutecznie. 




Murawa w stanie agonalnym. 





Urodziny Gdyni uczcili tylko kibice. Piłkarze Arki Gdynia ostatnio wygrali na inaugurację wiosny w Ekstraklasie 13 lat temu i tym razem fatum nie zostało przełamane.  
Ulegli Koronie 1:2. 






A wspierani byli konkretnie, przez cały sektor za bramką. 




Jeden z kibiców, któremu w przeciwieństwie do mnie i mojej dramatycznej myśli o założeniu skarpet na ręce, było bardzo ciepło, zdjął koszulkę i starał się przejąć prym w prowadzeniu dopingu. 





Jego młodzieńcza fantazja została jednak skomentowana słowami Gniazdowego Arki: 
- Przestań pajacować!




Słowa te również mnie zmobilizowały i porzuciłam myśli o założeniu skarpet na ręce.


Ciekawostki i statsy z mojego 2/2019:

  • byłam i PIŁAM, co prawda jedno piwko, ale zawsze. O jedno więcej niż na większości moich meczowych wypadów.
  • murawa w Gdyni w lutym miała zapach akwarium. Dość długo nie czyszczonego akwarium, w którym coś zdechło.
  • w doliczonym czasie pierwszej połowy, sędzia główny spotkania, pan Rafał Raczkowski, podyktował rzut karny dla Korony. "Jedenastkę" na gola zamienił pewnie Kovacević.
  • widzów 6111

Zdjęcia mojego autorstwa można obejrzeć klikając poniżej:
Galeria Pociąg do Futbolu
Galeria Stadionowi Oprawcy



Komentarze

Popularne posty z tego bloga

BYŁA I PIŁA

Lubię obejrzeć mecz lub pięć. Stadionowy piknik i piwożłop w wolnych chwilach. Stara baba z futbolowym zboczeniem. Im niższa liga tym większa frajda. Zakochana w klimatach "kartoflisk", w żyjących trybunach, boiskowych i poza boiskowych historiach. Fotograf amator, zdarza mi się focić na meczach dla lokalnej prasy a i czasem dla Stadionowych Oprawców. Z pociągiem do pisania, na zasadzie: "nie umiem, nie wiem, ale się wypowiem". Zmagam się z przypadłością sraczki słownej, zwanej w niektórych kręgach "słowotokiem". 

Fotbal je moje láska! Czeska miłość, czyli o weekendzie w Pradze 13-16.09.2019

Chciałam opisać wrażenia, emocje i atrakcje weekendu w Pradze na świeżo ale wyszło jak zawsze i od wrześniowej wizyty minęło już trochę czasu. Nigdy wcześniej nie byłam w Pradze ani w ogóle w Czechach na meczu. Wiele dobrego słyszałam i cieszę się, że udało mi się doświadczyć osobiście. Organizatorem, sponsorem, przewodnikiem i towarzyszem wyjazdu do Pragi był Krzysztof - Wagon Trzeci Pociągu do Futbolu , znany również jako mój konkubent. Moja rola w tym wyjeździe ograniczyła się do zachwycania się wycieczką.  Wspomnę, że kiedy jeszcze Krzysztof nie był tak bliski mojemu sercu, na portalu społecznościowym obejrzałam zdjęcia z jego wyjazdu do Portugalii. Już wtedy wiedziałam, że jeżeli ktokolwiek miałby zorganizować wycieczkę spełniającą w 100% moje wymagania dotyczące turystyki, to właśnie On. 2019-09-13 Piątek Do Pragi podróżowaliśmy pociągiem. Trasa Bydgoszcz - Warszawa - Praga. Pierwszych czeskich uroków doświadczyłam zaraz po przekroczeniu granic...

Weekend z ESA, czyli jak skutecznie zagłuszyłam głód futbolu.

Grudniowy weekend spędziłam na boiskach najwyższej klasy rozgrywkowej w Polsce. W piątek odwiedziłam Poznań, a że wrażeń było mi mało, w niedzielę pojechałam do Gdańska, na "hit kolejki". Nie bez powodu w cudzysłowie.  O ile mecz w Gdańsku był od jakiegoś czasu w planach, to Poznań był całkowitym spontanem. Przeczytałam u znajomego na tablicy FB, że ma wolne miejsce w aucie na piątkowy wyjazd na mecz. Do Poznania mam 150 km, a że mam już swoje lata, wzrok daleki od sokolego i spektakularny wjazd w las autem na koncie, to dalsze, a zdecydowanie nocne podróże wolę spędzać jako pasażer.  Głos rozsądku co prawda sugerował pozostanie w domu i wyleczenie kataru, ale głos znajomego Groundhopper'a: "Debiut Nawałki w Poznaniu zobaczysz - co ci szkodzi?!"  ostatecznie przechylił szalę na wyjazd. Właściwie to jedyne co mogło mnie jeszcze odwieść od tego pomysłu to negatywne rozpatrzenie wniosku akredytacyjnego, ale Lech Poznań nie trzyma w niepewności i info...